6 kwietnia 2015

06.04.2015 r.

06.04.2015 r.
            Za oknem „sweater weather”, w sam raz na „lany poniedziałek”. O ironio… Jakie to typowe, polskie, mało zaskakujące, deprymujące – paskudna pogoda właśnie wtedy gdy mam wolne. Jako realistka i ateistka zrozumiałe, iż nie celebruje Wielkiejnocy, siedzenia „za stołami” i opychaniem się jajem pod wszelką postacią. Czas wolny od pracy i korzystania z uroków wiosny (bo o te dziś trudno) postanowiłam spędzić nad blogiem w zaciszu własnego M (oczywiście nie własnego a wynajmowanego, na własne wg moich obliczeń, będzie mnie stać mniej więcej za jakieś 30 lat).
Od pierwszej przygody z portalami randkowymi minęło już kilkanaście miesięcy. Pan G00 znikł bez śladu, i mimo iż na swoim „sympatycznym” profilu zamieściłam adnotację, iż poszukuję pana, który niegdyś krył się pod nick’iem „G00”, nikt taki się nie odezwał. Na dysku znalazłam jego zdjęcie skopiowane z portalu i nadal twierdzę, że był/jest przystojny. Radzio okazał się mieć jednokierunkowe zainteresowania. O ile niewinny flirt jest fajny, o tyle otrzymywanie zdjęć męskiej anatomii jest już przesadą. Swoją drogą, dlaczego mężczyźni myślą, że męskie członki podniecają kobietę? Jakby się nad tym dłużej zastanowić to fallus jest obrzydliwy, wydzielający dziwne płyny i zapachy a cały seks sprowadza się do mechanicznego aktu tarcia/ślizgu, któremu towarzyszy feeria dźwięków, zapachów i wydzielin. Tym samym owy Radzio przestał istnieć w gronie moich internetowych znajomych. W takich przypadkach mogę się tylko cieszyć, że nie poznałam go w realnym życiu. A więc: nieudanie się na spotkanie z internetową znajomością również może być owocne.

            Czytając moją rozmowę z Panem G00, możesz zauważyć, że w mojej przeszłości pokusiłam się o realne spotkanie z dwoma mężczyznami poznanymi za pośrednictwem internetu. Pierwszy był Łukasz. Pamiętasz portal społecznościowy „NK”?  Nawet nie wiem czy nadal funkcjonuje. Tam zaczęła się nasza znajomość. Miałam wtedy może 22 lata, on był w moim wieku. Rozmowa od początku się nie kleiła, ale okres po zakończeniu mojego toksycznego związku tak bardzo postawił mnie na nogi, że pozwolił mi poczuć się atrakcyjnie, silnie, myślałam, że jeśli zechcę – przeniosę góry. Dlatego bez zastanowienia umówiłam się z Łukaszem na neutralnym gruncie. Pech chciał, że było to lato, piękna pogoda, w sam raz na… loty samolotów. Nie ważne tych cywilnych czy wojskowych – dowiedziałam się o nich wszystkiego. Od zadzierania głowy bolał mnie kark. Natomiast o Łukaszu nie wiedziałam nic poza tym, że uczył się na pilota śmigłowca w Dęblinie, był rozpieszczonym jedynakiem, co dawało się odczuć. Fizycznie nie mój typ, myślałam, że może charakterem nadrobi – w końcu każdemu należy dać szansę, ale myliłam się. Stawałam na głowie, aby zagaić rozmowę, po godzinie czułam jakbym przebiegła maraton. Łukasz do dziś gości na mojej facebook’owej liście znajomych, ale nie utrzymujemy kontaktu. Powiem tyle: wiem gdzie jest i co się z nim dzieje i więcej informacji na jego temat nie potrzebuję J.  Drugi był „Olek”, w cudzysłowu bo jego imię brzmiało inaczej. Jedyne określenie, jakie przychodzi mi do głowy gdy go wspominam to „ciepłe kluchy”. Niby sympatyczny, grzeczny, zadbany, chwilami nawet zabawny ale… Jak facet nie potrafi się całować to T.R.A.G.E.D.I.A. Fajny materiał na przyjaciela, co chciałam dać mu do zrozumienia. Niestety, nastąpił konflikt interesów. „Olek” ma już żonę – tyle wiem i oby mu się szczęściło!  To typowy przykład braku chemii. Wirtualnie wydawało mi się, że jest optymalny, realnie nie było już tak fajnie.
Może moje doświadczenia z mężczyznami z internetu nie są drastyczne, wstrząsające, dramatyczne ale nie przyniosły nic owocnego. Dziś, dojrzalsza nie chce marnować czasu na nawiązywanie wirtualnych relacji z mężczyznami, niestety zaangażowanie w blog każe mi nadal eksplorować świat interaktywnych randek, w czym być może odkryje nowe hobby J.  
















12.01.2015 r.

12.01.2015 r.

Po doświadczeniach z sym.pl znów przypadkiem trafiam na inny portal randkowy, tym razem zagraniczny. W jednym z programów telewizyjnych usłyszałam o rankingu najatrakcyjniejszych narodowościowo kobiet i mężczyzn. Polki uplasowały się w pierwszej piątce za to Polacy… drudzy od końca wyprzedzając tylko Rosjan. Moja wrodzona ciekawość musiała zostać zaspokojona, po kilku minutach byłam w trakcie zakładania konta na owym portalu. Podstawą zakładania profilu na „btfppl.com” jest wstawienie zdjęcia, na którego podstawie użytkownicy oceniają twoją atrakcyjność przez 48h, po tym czasie –werdykt! Hot or not. Ci okrutnie odrzuceni przez internetową społeczność VIPów nie mają możliwości korzystania z portalu. Dwa dni później, ku mojej uciesze zostałam oficjalnie członkinią „elitarnego klubu ludzi atrakcyjnych” ha! Można było zacząć, (zdradzę) krótką przygodę z nowym portalem. W ogólnym zarysie chodzi o ocenianie nowych użytkowników, posiada się możliwość czatowania i poznawania ludzi z całego świata.
Mam słabość… Eh moją słabością są Brytyjczycy, ci rudzi i piegowaci najbardziej. Według mnie są taaaaaak słodcy w swojej wątpliwej urodzie, że aż mnie rozbrajają ahhhh <3
To trochę tak jak widok małego kota – gęba sama się cieszy J

            To Jon mnie zaczepił, dobrze, że akurat za oknem padał śnieg i była minusowa temperatura a ja oszczędzam na ogrzewaniu, bo gdy ukazało mi się zdjęcie profilowe mojego nowego angielskiego przyjaciela, kilka stopni więcej a spłonęłabym rumieńcem. Idealny! Piękny! Seksowny! W 100% brytyjski! Ginger hair, well build, well dressed!
     Jon: lat 38, zawód – finansista, hobby – aktorstwo, znaki szczególne – zjawiskowy!
Urzekł mnie poczuciem humoru, pasją do kina, obcymi mi dotąd pokładami optymizmu. Z każdą kolejną rozmową uświadamiał mnie jak dwa światy, dwa narody, dwoje ludzi może się różnić. W tej krótkiej wirtualnej relacji nauczyłam się, że nie ma rzeczy niemożliwych, że w każdym wieku można spełniać marzenia, że zawsze jest czas na to, aby być szczęśliwym. Miesiąc od zawarcia znajomości już grał w pierwszej reklamie puszczanej w publicznej telewizji i zagrał epizod w jednym z teledysków angielskiej grupy muzycznej. O tych jak innych rzeczach dowiedziałam się już z jego profilu na FB, bo portal „btfppl.com” oceniając jako krzywdzący, obraźliwy, powodujący poczucie odrzucenia społecznego, mogący prowadzić do depresji… z satysfakcją usunęłam :D
            Zastanawiasz się czy zamierzam spotkać się z Jon’em? Z tym idealnym Jon’em? Oczywiście…, że nie. Stopień poirytowania z obu stron sięga zenitu: jego z powodu moich wymijających odpowiedzi odnośnie jego wizyty w Polsce a mój, ponieważ każda nasza „rozmowa” schodzi na temat jego wizyty w Polsce lub mojej w Cardiff. Przyznam, że mam też pewne przypuszczenia, iż nie jestem jedyną poznaną w ten sposób i w tym celu kobietą ze wschodu. Cytując jedną z moich ulubionych bohaterek filmowych: „I can't think about that right now. If I do I'll go crazy. I'll think about that tomorrow" (Scarlet O'Hara) – zastanowię się nad tym kiedy indziej J.

Uzupełnienie...

Spośród wszystkich poznanych dotąd za pośrednictwem wspomnianego portalu mężczyzn największy niedosyt czuję po panu G00. Jak szybko zaczęła się nasza interaktywna znajomość taks szybko się skończyła. Mogę tylko powiedzieć, że pan G00 miał osobiste problemy, z którymi musiał się uporać i że to nie był czas na zawieranie z nim znajomości jak i to, że akurat w jego przypadku żałuję iż nie dałam mu linku do mojego konta FB. Ale jeśli był mi przeznaczony to jeszcze się spotkamy! J
Niewątpliwie okazał się być najprzystojniejszym facetem jakiego dotąd poznałam w tej wirtualnej podróży…

Uzupełnienie...

Mimo, że istnieje na portalu już jakiś czas codziennie dostaję kilka nowych wiadomości. Wystarczy być online, aby ktoś zwrócił na ciebie uwagę. Zastanawiający jest dla mnie fakt, po co mężczyźni wysyłają wiadomości o treści: „hej, jak mija wieczór?” – chyba nie myślą, że będę im opisywać co akurat robię?, albo: „co powiesz na to abyśmy się poznali?” – już lecę, jak to się mówi „zawijam kiecę…”, nie wiem czy jakakolwiek kobieta odważyłaby się spotkać na żywo z kimś, z kim nie wymieniała nawet jednej wiadomości. Ok, fakt mężczyźni są bardziej konkretni, chcą od razu wiedzieć na czym stoją, ale z czego to wynika? Z tego, że dla nich liczy się wyłącznie wygląd, nie wątpię też, że mnóstwo z nich jest zarejestrowanych na portalu w celu sexrandek, zły charakter czy brak poczucia humoru zrekompensuje ładna buzia i zgrabna pupa. Zdarzają się też oferty sponsoringu, najczęściej od dojrzałych panów – nigdy nie mają zdjęcia z czego wnioskuję poważne stanowisko pracy. Gdy taką dostaje śmieję się w duszy – gdyby mnie zobaczył na żywo, uciekając zabiłby się o własne nogi J Nie używam photoshopa, nie obrabiam swoich zdjęc, więc nie oszukuję nikogo, po prostu faceci za długo patrzą w dekolt i na nogi zamiast w oczy. Przykład z wczoraj: pan lat 46, Warszawa:
„a mężczyźni po 40-tce o ile są przystojni i są singlami mogą być? w sensie znajomości na real potencjalnie bliższych? foto oczywiście mogę wysłać jeśli jest sens . pzdr, Krzysiek (nie wiem czy to sens wpisywać ale cos o sobie wypada napisać wiec z profesji adwokat)”

I co? Mieszane odczucia co? Trzeba się z tym liczyć. Pamiętam sytuację ze studiów, gdy zamieściłam ogłoszenie w lokalnej gazecie o treści: „studentka poszukuje stancji” – oddzwonił do mnie miły pan z propozycją pieniędzy w zamian za seks, tak mnie tym rozzłościł, że wykrzyczałam do telefonu wszystkie wyzwiska, które przyszły mi do głowy. Mama jednak uświadomiła mi, że są studentki, które właśnie tak sobie radzą i żebym się temu nie dziwiła. Dziś dojrzalsza i bogatsza w doświadczenia wiem, że powinnam była zwyczajnie podziękować za oferte i się rozłączyć. Może dlatego na tą wiadomość postanowiłam odpisać w dość specyficzny sposób:
„A teraz riposta:         
Nie jestem atrakcyjna, nie mam pracy, mieszkam na wsi, jestem zołzą, nie umawiam się w realu i w ogóle nie wiem co ja tu robię…? Tak, zdjęcia sa moje, tak, jestem singielką, nie szukam miłości, chyba w ogóle nie szukam niczego prócz pracy, wzrusza mnie wyłącznie muzyka, film i koty, nie – koty ubóstwiam. Zajadam się oliwkami, jestem samotnikiem, nie lubię seksu – ja w ogole niczego nie lubię, potrafię być zabawna, zodiakalny lew, jestem fetyszystką, wymagająca, wybuchowa, 159cm, 46kg żywej wagi, potrafię rozpoznawać gatunki ptaków, jeśli ciasto to tylko z zakalcem,

P.S. Przystojny po 40-tce – uwielbiam, gdy mężczyźni sobie schlebiają…
    
Pozdrawiam, p. Krzysiu”

W niczym nie skłamałam, ale nie jest to opis kobiety, której owy pan poszukuje, mimo to ja poczułam satysfakcję wysyłając wiadomość tego typu komuś młodszemu od mojego ojca zaledwie o 3 lata.
Zauważam tez tendencję młodych chłopców do zaczepiana kobiet starszych od siebie. Zwykle mnie to bawi, choć musze przyznać, że kilka lat mniej a czasami potrafi być zabawniejszy i oryginalniejszy w podrywie niż 30-to latek. Trafił na mój profil jeden taki,  rok młodszy z którym nie powiem – warto byłoby zgrzeszyć, oczywiście czysto hipotetycznie ;) Postanowiłam sobie, że w najbliższym czasie napiszę do niego choćby tylko po to aby poprawić sobie humor korespondując z kimś zabawnym. Powiew młodości ah… J
               Pan G00 nie był pierwszym, któremu odpisałam. Zaraz po zarejestrowaniu się w serwisie trafiłam na… hmm. Żołnierza J Mam słabość do mundurów. Dość szybko z sym.pl przenieśliśmy się na FB. Zaraz po tym jak przyjęłam go do znajomych ukryłam w powiadomieniach mojego nowego „przyjaciela”. Znów w obawie, że ktoś zauważy…  Początkowo, mile mi się z nim pisało ale jednak po jakimś czasie mnie zirytował. Dobrze wiem, dlaczego jest sam. Zwyczajnie, żadna by z nim nie wytrzymała. W telegraficznym skrócie: poznając go wyłącznie po tym co pisze i jak pisze stwierdzam, iż każdą babe zagłaskałby na śmieć, do swojej ostatniej, która chciała stworzyć luźny związek wprowadził się po 4 tyg. od zawarcia znajomości, w pracy jest konfliktowy więc teraz obawia się o swoja przyszłość zawodową, mieszka sam w zaniedbanym mieszkaniu, lubi wypić, jego ulubiony strój to ubranie trekkingowe a w dodatku ma niesamowicie drażniący sposób przechwalania się znajomościami, doświadczeniami, podróżami, osiągnięciami itp. połączone z wymądrzaniem się. Wrrr!!! Get at me dog! Siat! Czy Ciebie nie wpieniałoby takie zachowanie? Teraz kombinuje jak w kulturalny sposób usunąć owego wojaka z listy znajomych na FB. Ale mam nauczkę, aby najpierw długo korespondować na portalach, na których mogę być bardziej anonimowa. Choć w drugim przypadku internetowej znajomości zawartej poprzez portal randkowy byłam bardziej zadowolona. Radzio napisał pierwszy, nie posiadał zdjęcia, więc gdyby nie fakt, że wysłał link do swojej strony na FB w ogóle nie zwróciłabym uwagi. Pamiętam, napisał, że gdybym chciała porozmawiać to tam go znajdę. Oczywiście nie byłabym sobą, kobietą itd. gdybym nie kliknęła w owy link. Moim oczom ukazał się modny, przystojny facet z fajną fryzurą i seksownym zarostem. Byłam zdziwiona, kolejny atrakcyjny szukający... no właśnie czego szukający na sym.pl? Odpisałam: „byłabym” i tak się zaczęło. Początkowo nie mogliśmy znaleźć wspólnego języka, więc kiedy zauważyłam, że nie korzysta często z FB usunęłam go z listy znajomych. Wiedziałam tylko, że wybrał się w służbową podróż do Tallinu i na Słowacje. Nie przywiązując wagi do tej ledwie zaczętej znajomości wirtualnej bez skrupułów wcisnęłam „usuń”.

R: No i usunęła mnie Pani ze znajomych! Szybko się Pani uwinęła. I gdzie ja teraz będę mógł popatrzeć na zdjęcia?
JA: O! zauważył pan J Może pan patrzeć do woli na zdjęcie profilowe bo tylko ono zostało. Resztę usunęłam :P
R: Wstydziłabyś się! Nie dość, że mnie wyrzuciłaś ze znajomych to jeszcze pozbyłaś się wszystkich zdjęć!
JA: Dlaczego Ty zawsze każesz mi się wstydzić? Zaraz pokaże Ci coś bezwstydnego i się skończy!! :P
R: Pokaż! Pokaż!
JA: Wiedziałam, wiedziałam… Mógłbyś mnie w końcu czymś zaskoczyć :P

I tym sposobem znów rozpoczęliśmy rozmowę z tym, że tym razem była błyskotliwa, zabawna i czułam się dość swobodnie. Wysłał mi kilka swoich zdjęć m.in. z konferencji nt. sprzedaży, na której sfotografował się z koleżanka z pracy, która ewidentnie się do niego kleiła…J Przyglądając się jej uważniej zauważyłam kilka cech wspólnych ze mną: drobna, szczupła blondynka w eleganckiej sukience. Nie byłabym sobą gdybym w międzyczasie nie oglądała jakiego filmu online. Niechcący puściłam „Seks to nie wszystko” myśląc, że to kolejna durna amerykańska komedia. To NIE była komedia! :D Abstrahując od tematu bloga: nie polecam.
R: no i jak tam Twój film erotyczny ?!
JA: słaby wg mnie marna z niej kochanka a non stop o seksie myślała :/
R: tak jak Ty ?! :P
JA: ja? ja absolutnie o tym nie myślę, wcale a wcale :P
R: tylko przechodzisz do czynu? :P
JA: taaa chyba sama z sobą a ze najbardziej siebie kofam więc wiesz.. J
R: no tak, masturbacja to seks z kimś kogo naprawdę kochamy…
JA: dokładnie. W moim wieku na myśl przychodzi tylko jeden prezent urodzinowy... ost znajoma sobie ode mnie zażyczyła - dildo oczywiście..
R:  astronomicznych rozmiarów ?!
JA: standardowych, ale miał być też zabawny czyli potrafiący zaspokoić  w dwóch aspektach..
R:  i jak się spisałaś?
JA: spokojnie, urodziny za kilka miesięcy, mam dużo czasu aby wybrać idealnie. Niedługo Radziu będziecie zbędni :P
R: ha ha to zdarzysz nawet przetestować J
JA: moje urodziny wcześniej :P
R: kupić Ci dildo?
JA: Nie, od Ciebie to bym chciała cos innego, dziewczyny dadzą dildo :P
R: a ode mnie?
JA: Gdybym miała Ciebie to po co mi dildo?
R: skąd pewność, że Ci podołam? J
JA: no dobra to chcę dildo :P
R: no wiesz..? :P
JA: Bo postarałabyś się raz :P
R: tylko raz?
JA: ooo proszę jaka autoreklama - nie szalej bo mnie rozpieścisz J
R: ja Ciebie, Ty mnie - to działa w dwie strony.
JA: oczywiście - ja jestem spokojna o swoje "usługi". :P
R: jaka pewna siebie J
JA: no ba!
R: nie wierzę J
JA: bo to nie jest kwestia wiary Radziu :P
R: umiejętności?
JA: widzę Pan też empirysta? - "doznanie przez poznanie" i "poznanie przez doznanie”
umiejętności zawsze się przydają - jasne ale to raczej chodzi o podejście..
R: a jakie masz podejście?
JA: luźne Radziu :P
R: tzn.?
JA: tzn. że większość rzeczy traktuję jak dobrą zabawę J
R: rozumiem, że chcesz powiedzieć, że jesteś wy**** s**** w łóżku ?
JA: łooooooooooooo masz jakie słownictwo Radziu!!!!
R: że złe?
JA: to znaczy, że w łóżku czuję się pewnie. Lekko prostackie, zbyt potoczne. Używajmy pięknej polszczyzny.
R: ok., używasz skąpe?
JA: czasami…
R: spróbujemy?
JA: musiałbyś dać mi przynajmniej 2 godz. żebym się zrobiła na bóstwo. Chociaż…?! Nieeeeee...odpada. Dać palec weźmie cala rękę :P
R: 10 min i się zdzwaniamy? J
JA: nie nie nie…
R: L
JA: głowa do góry - wole jak ćwiczysz wyobraźnie…
R: ona jest już wystarczająco wyćwiczona, teraz trzeba potrenować inną materie J
JA: rzeczywistość bywa okrutna - dziś wolę jednak wyobraźnię i więcej cierpliwości
Wiem, że trudno usiedzieć w miejscu obcując z moją osobą nawet przez internet! :P
R: J

Nie odpisał… Nawet się nie pożegnał. Why? Bo nie chciałam odpalić skype’a, zaczęłam pytać o intymne, wstydliwe sprawy. Widać każdy facet liczy na gadkę o „dupie Maryny” i najlepiej żeby było to właśnie o zabarwieniu erotycznym… Taaa.

02.02.2013r. godz: 00:07

02.02.2013r. godz: 00:07

JA: Co do Twoich zdjęć pozwól zatem, że inni będą oceniać –Ty po prostu się nimi dziel
Nie było mnie stać na studia w Warszawie a brałam pod uwagę wyłącznie te w systemie dziennym. Bronię się przed stolica już dość długo i chyba przegram ten bój. Czuję się tam nieswojo, osaczona, przytłoczona i…. zagubiona  Zaczęłam zatem szukać pracy w Warszawie (niestety) ale póki co z mizernym skutkiem
Teraz Ty mnie rozbawiłeś – nie tak jest fakt, ze nigdzie nie bywam i nie mam okazji nikogo poznać
A tak na poważnie:
Moje obiekcie nie są bezpodstawne, jak już wspomniałam mam powody, aby nie chcieć ponownie zawierać znajomości w ten sposób. Szczerze, to również nie wiem, dlaczego tu jestem. Początkowo namówiła mnie znajoma, ale po kilku dniach zawiesiłam konto. Nie dawno przypomniało mi się o sym.pl i znów tu zajrzałam. Niczego nie oczekuje od tego portalu, póki co mam dużo zmartwień i na związek, poznawanie nowych ludzi itp. nie miałabym ochoty. Nawet tu z nikim nie pisuje – jesteś trzecim mężczyzną, któremu odpisałam. Chyba ciężko mnie zaciekawić 

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Zdziwiłabym się nawet gdyby nadal chciał ze mną korespondować. Kobieta bez pracy, nie chcąca przenieść się do Warszawy, bez zamiaru zawierania realnych znajomości i w ogóle będąca na nie. Już sama nie wiem czy to ja jestem tak wyczulona na punkcie braku zatrudnienia czy faktycznie jest to w dzisiejszych czasach tak bardzo istotne…

01.02.2013r. godz: 17:13


01.02.2013r. godz: 17:13

G00: Dziękuję za miłe słowo pod moim adresem. Naprawdę nie wiem, czym sobie na to zasłużyłem. Nie cierpię sowich zdjęć i uważam, że jestem wyjątkowo niefotogeniczny....
Czemu tak Wawę rzadko odwiedzasz? Nie chciałaś tu na studia przyjechać? To co robisz
teraz w życiu? Pracujesz?

Dlaczego tu jesteś i mailujesz z ludźmi skoro masz tyle obiekcji i nie chce się
spotkać w realu?

Czego tak naprawdę tu szukasz? Jesteś śmiała, inteligentna, znająca swoją wartość kobietą.
To co jest nie tak?

01.02.2013r. godz: 09:00

01.02.2013r. godz: 09:00

JA: Mieszkam w podwarszawskiej malej miejscowości – do stolicy mam ok. 60km i faktycznie rzadko tam bywam. Ost raz byłam jakieś.. Hmm. .. niech ja pomyślę 2… nie, 3… tez nie – jakieś 4 lata temu. Kompletnie nie znam miasta wiec tam nie jeżdżę..
5 lat studiowałam w Siedlcach, w czerwcu skończyłam i wróciłam do swojej miejscowości, niestety… Miałam okazje kilka lat temu mailować z dwoma mężczyznami długi czas a potem spotkać się z nimi w realu. Mam mieszane uczucia co do poznawania ludzi w ten sposób. Teraz już bym się raczej nie zdecydowała.

Zraził mnie sam charakter tej rozmowy. Jesteś mocno zdystansowany, a myślałam ze nie można być już bardziej niż ja bigsmile Stąd wydaje mi się, że nie jesteś zainteresowany rozmową ze mną i nie do końca rozumiem, dlaczego nadal ją prowadzisz ale jeśli twierdzisz, że mam mylne odczucia to wybacz. Właśnie to jest jeden z minusów poznawania ludzi za pośrednictwem internetu – ciężko wyczuć druga osobę bigsmile
Mimo, że komplementy Cię nie „łechcą” ja i tak sobie pozwolę powiedzieć, ze jesteś najprzystojniejszym mężczyzną na tym portalu w mojej opinii.
D.