Jeszcze
kilka lat temu bym Cię wyśmiała gdybyś poleciła mi założyć konto na jednym z
portali randkowych. Ja? Na sym.pl? Ha! Dobre sobie… Przecież jestem pewna
siebie, mam świadomość swoich wad, ale nigdy, przenigdy nie miałam problemów w
nawiązywaniu kontaktów z mężczyznami. Właściwie to miałam tych, których
pragnęła każda i jakim cudem zadasz mi pytanie? Dzięki dystansowi,
nietuzinkowemu poczuciu humoru, umiejętności prowadzenia inteligentnego flirtu,
filigranowej figurze, długich blond włosach i własnemu stylowi. Tak, to dawna
ja… Nastolatka. Mając 17 lat zastanawiałam się jak mój charakter zmieni się w
wieku 25-ciu lat? Jaka będę? Gdzie przyjdzie mi żyć? Czy trafię na wymarzone
studia, dostanę dobrze płatną prace? Zwyczajnie, czy będę szczęśliwa? Wtedy
wydawało mi się to tak odległe a dziś? Dziś mam 25 lat, skończyłam studia z
przypadku i zapamiętaj moją radę „zootechnika” to kierunek kształcący
przedstawicieli handlowych firm paszowych! Temat pracy spędza mi sen z powiek a
ja przecież nigdy niczym się nie przejmowałam. Znów utknęłam w rodzinnej wsi:
bez perspektyw, przyjaciół, pieniędzy i rozrywki. Internet to cały mój świat.
Zaczynam i kończę dzień ocierając łzy z oczu bynajmniej nie z żalu czy smutku,
lecz od godzin ślęczenia przed monitorem. Prowadzę wirtualne życie, utrzymuję
kontakty ze znajomą ze studiów, śledzę losy dalszych znajomych, komentuję,
udostępniam, oglądam nowości kinowe, wyszukuję undergroundową muzykę i …
czatuję.
Już nawet nie pamiętam pierwszej
internetowej znajomości. Dlaczego więc tak mnie to kręci? Nie wysilaj się na
pseudopsychologoczną analizę i tak nie zgadniesz. Nie będzie to chęć wygadania
się obcej osobie, znalezienia partnera, połechtania własnego ego wstawiając
swoje zdjęcia i czekając na komentarze ani nawet ciekawość, kto znajduje się na
tego typu portalu, lecz wierz lub nie - nadmiar wolnego czasu. Piszę z kimś,
kto ze zdjęcia wydaje się idealny, zwyczajnie miło jest porozmawiać z
atrakcyjna osobą. Za namową owej, również bezrobotnej aktualnie znajomej ze
studiów (nazwijmy ją pani F.) zaczęłam swoją niemoralną przygodę z pierwszym
portalem dającym możliwość singlom znaleźć swoją druga połówkę :D Na stronie
głównej wita mnie sweetaśna fotka pary a nad nią napis: „ich historię śledziła
cała Polska”. Współczuję, pomyślałam - żywa reklama J - taaa jasne. Potem
mozolny proces zakładania konta i rada od portalu: „pamiętaj, ze zdjęciem masz
większa szansę na randkę”. Krótka charakterystyka wyglądu, wykształcenia, opisy:
„o mnie” i „mój wymarzony partner”. Nareszcie, można zacząć przeglądać katalog
panów. Dość szybko przekonałam się, iż nowe profile ukazują się na pierwszej
stronie, więc dwie godziny później miałam już ponad 200 odwiedzin konta, 56
wiadomości, 150 zaczepek i z każdą godziną ich przybywało. W podstawowej ofercie
portalu przysługuje mi tylko jedna wiadomość dziennie. No tak, nawet
poszukiwanie miłości jest kosztowne – co za czasy :/ Pierwsze wrażenia? Raczej
pozytywne, panowie w większości na poziomie, wykształceni, raczej kulturalni
lub miałam szczęście na takich trafiać. Po kilku dniach przeglądania profili
zwyczajnie zawiesiłam konto mając wyrzuty sumienia, że posunęłam się do
zakładania konta na portalu tego typu. Ja? Na wirtualnych randkach? Gdyby ktoś
się dowiedział…?
Nie mam
wyobrażenia mojego mężczyzny, są jednak cechy wyglądu, na które zwracam
szczególną uwagę, lub które mnie odstręczają np. otyłość. Mając jednocześnie świadomość
swojego daleko odbiegającego od ideału ciała i tak mówię sobie: po co marnować
czas i siły na kogoś kto od początku mi nie odpowiada – życie jest zbyt krótkie,
mam prawo do szczęścia - szukam ideału! Internet! Jaki to wspaniały wynalazek
aby uskutecznić moje zamiary. Klikam kilkanaście razy i przerzucam profile
ponad 8000 mężczyzn. Klasyfikuję po wyglądzie a jeśli to on pierwszy napiszę,
po oryginalności wiadomości i… wyglądzie. Kobiety to też wzrokowcy, do tego
jesteśmy estetkami. Sam wygląd profilu, wybór zdjęć, opis mówi bardzo dużo o
mężczyźnie po drugiej stronie.
Wiek: do 30 lat, Wykształcenie: wyższe, Wzrost: najlepiej ok.
190, opis: im bardziej nietuzinkowy, zabawny i autorski tym lepiej, opis
partnera, którego szukam: im bardziej pasujący do mnie tym prędzej odpiszę,
zdjęcia? Odpada: pan prężący nagą klatę, prezentujący swój (lub nie) samochód,
w różnych dziwnych przebraniach, na tle szafy z której wypadają ubrania, pan z
autofotką w pościeli lub taki w ogóle bez zdjęcia. Zauważyłam też tendencje do
podawania w opisie konta „carpe diem”, gdyby zliczyć wszystkich tych mężczyzn z
„chwytaj dzień” byłaby spokojnie 1/6 ogółu. W wielu przypadkach miałam
wątpliwości czy Ci cieszący się dniem panowie w ogóle znają pochodzenie tej
frazy? Poza tym uwielbiam mężczyzn z seksownymi włosami i …o ładnych uszach.
Ludzie dzielą się ze sobą dziwnymi wyznaniami, dlaczego więc nie miałabym
powiedzieć o moim fetyszu? W jednym tylko przypadku nie wzbudził
zainteresowania a sama konwersacja początkowo mnie irytowała, wytrwałam chyba
wyłącznie dając lekko wiarę, że osoba ze zdjęcia jest autentyczna:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz